niedziela, 4 września 2016

Girlanda Michellki :)

   Zawieszka, którą wcześniej Wam pokazywałam doszła do Michelle. Prezent baaaaaardzo się spodobał i nawet dostałam zdjęcie :)


Na tym zdjęciu widać jak duża jest zawieszka. 
Girlanda będzie teraz cierpliwie czekała na wykończenie pokoiku Michelle i mam nadzieję, że zawiśnie na odpowiednim miejscu :D 

czwartek, 1 września 2016

Siostry sówki

    Ostatnio wykonałam dwie ozdoby na ścianę z wykorzystaniem szydełkowych sówek. A oto one:






     Sówki wiszą na drewnianym pałąku. Są przesłodkie i fajnie prezentują się na ścianie :) 

niedziela, 28 sierpnia 2016

W końcu! girlanda dla dziewczynki :)

  Dawno tu nie zaglądałam, ale nie próżnowałam :) i stworzyłam coś nowego! Od jakiegoś czasu miałam wizję na stworzenie zawieszki imiennej dla dziewczynki i nareszcie mogłam zrealizować ten projekt. Udało się! Możecie zobaczyć efekt kilku pracowitych wieczorów.




    Zawieszka zostanie wysłana do Niemiec do wspaniałej dziewczynki o imieniu Michelle. Mam nadzieję, że prezent przypadnie jej do gustu, bo mi osobiście BAAAAARDZO się podoba! 



niedziela, 24 lipca 2016

Ahoj morze!

     Ze względu iż motyw marynarski jest teraz na topie dostałam zlecenie na wykonanie zawieszek, ale tym razem nie z imieniem lecz z motywami marynarskimi. Będą zdobić kwiaciarnię. 
    Pierwsza zawieszka składa się z jednego dużego trójkąta, na który naszyta została duża kotwica. Długo kombinowałam jak usztywnić zawieszkę, aby mogła zawisnąć na ścianie. Pierwszym moim pomysłem było wykrochmalenie- jednak był to błąd- ponieważ, po wyschnięciu krochmalu na robótce było widać biały nalot. Byłam wściekła sama na siebie, że podkusiło mnie, aby wybrać taki sposób usztywnienia. Musiałam zrobić kolejną zawieszkę, ponieważ tamtą nie dało się uratować, ale teraz przynajmniej wiem, że więcej tak nie zrobię :) Po długich namysłach postanowiłam "wrobić" drut w zawieszkę i to był strzał w dziesiątkę! Przedtem okleiłam drut taśmą izolacyjną, aby zabezpieczyć ostre końce, a następnie "wrobiłam" go w trójkąt. Wyszło naprawdę fajnie. 
     Druga zaś zawieszka składa się z 3 trójkątów z przedmiotami mocno kojarzącymi się z morzem.- koło ratunkowe, koło sterowe oraz kotwica. Pani kwiaciarka była zachwycona nimi, a ja bardzo się cieszyłam, że moje dzieła komuś sprawiają przyjemność i będą zdobiły kwiaciarnię. 




AHOOOOOOOOOJ ! 


poniedziałek, 18 lipca 2016

Zawieszka- tym razem dla Kubusia

    Nasi znajomi z niecierpliwością czekają na synka- Kubusia, który powinien urodzić się 15.07. więc już jest kilka dni po terminie :) Postanowiłam zrobić dla niego zawieszkę na powitanie, a oto efekt :




środa, 13 lipca 2016

Moje amigurumi- miś Tadzio

    Jak już wspominałam w poście poświęconym gwiazdce, amigurumi to sztuka tworzenia zabawek na szydełku. Już kiedyś próbowałam podejścia do stworzenia misia na szydełku, ale po wykonaniu dwóch łapek, jednej nogi i części tułowia odpuściłam. A dlaczego? pogubiłam się przy liczeniu półsłupków i całkowicie się zniechęciłam. Rzuciłam w kąt części ciała niedoszłego misia i dałam sobie spokój. Powiem szczerze, tworzenie zabawek metodą wymaga odpowiedniego skupienia i koncentracji, ponieważ niestety przy każdym okrążeniu trzeba liczyć półsłupki. Chwila nieuwagi i cała nasza praca może pójść na marne. 
    Jednak tak łatwo się nie poddaję :) Po jakimś roku czasu postanowiłam jeszcze raz spróbować stworzyć misia. Miałam w razie czego zapisaną stronę, na której znalazłam szczegółowy opis wykonania takiego misia klik  ( niestety po angielsku), ale szybko rozszyfrowałam oznaczenia i zabrałam się do pracy. Misia starałam się robić w ciszy i spokoju, aby znów nie pogubić się w liczeniu i tak po kilku wieczorach powstał ten oto Tadzio :) 


    Nie pamiętam ile łącznie czasu zajęło mi wykonanie tego misia, ale wiem na pewno, gdybym miała go sprzedać, kosztowałby majątek :D  I dlatego siedzi sobie dumnie na komodzie w pokoiku mojego synka i czeka na moment, kiedy Remuś będzie się nim bawił :) 
   Oczka zrobiłam z guzików, zaś nosek i buźkę wyszyłam muliną. Oj nagimnastykowałam się, aby odpowiednio uformować nosek... Ale efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania :) Tadzio wyszedł pięknie. Po wykonaniu tego misia, postanowiłam zrobić sobie dłuższą przerwę od amigurumi- do tego naprawdę potrzeba ciszy i spokoju, a mając w domu małe dziecko ciężko o taki luksus :) ale kto wie, może kiedyś jeszcze coś wydziergam tą metodą.... 

wtorek, 21 czerwca 2016

Jasiutkowa zawieszka

    Od kiedy na Świecie pojawił się Remuś nie mam już tyle czasu na dzierganki co kiedyś, ale oczywiście kiedy mam czas wolny pozwalam sobie na chwilę relaksu przy szydełku. Co jak co, ale synek bardzo ładnie śpi i mogę się pochwalić, że pomimo iż ma skończone 3 miesiące przesypia paraktycznie caaaaałą noc! Kładę go spać ok. godziny 20, a pobudka o 4.30 :D więc wieczorami mogę przysiąść do szydełkowania :)
    Któregoś dnia odwiedziła mnie kuzynka z synkiem Jasiem. Przyszli zobaczyć nowego członka rodziny :) Zajrzeli do pokoiku Remusia, ponieważ jego pokój po remoncie przeszedł największą metamorfozę i kiedy kuzynka zobaczyła wiszącą nad łóżeczkiem zawieszkę, poprosiła mnie, abym udziergała literkę J dla Jasia, ponieważ robi dla niego patchworkowy kocyk i chciała przyszyć taką oto literę. A ja postanowiłam zrobić im niespodziankę i wykonałam dodatkowo zawieszkę z  imieniem :) A co mi tam! Wieczorami mam czas, a co jak co, ale szydełko mnie po prostu odpręża, więc żaden dla mnie problem :) Przy okazji spacerku z synkiem zaszłam do pasmanterii po zakup włóczek, bo brakowało mi dwóch kolorów i jeszcze tego samego dnia wzięłam się ostro do roboty. Nim się obejrzałam, a już miałam skończone, no w końcu imię Jaś nie ma dużo liter :) i tak oto powstał ten komplecik



    Kolory są typowo chłopięce: biel, błękit i granat. Włóczki, które użyłam to oczywiście "Kotek", fajne są do tego typu ozdób. Jak wysłałam kuzynce fotkę i oznajmiłam jej, że literki gotowe, to nie mogła uwierzyć :) Pewnie myślała, że będzie czekać z jakieś pół roku, albo w ogóle się nie doczeka, ale ja nie z tych, co nie dotrzymują słowa. Bardzo się jej spodobała  niespodzianka, a ja bardzo się ucieszyłam, że komuś podobają się moje prace :) 








środa, 25 maja 2016

Karuzela nad łóżeczko- SZYDEŁKOWA :)

    Oj dawno tu nie zaglądałam... Byłam pochłonięta remontem mieszkania i przygotowaniami do przyjęcia nowego członka rodziny :)  I tak oto 20.03.2016r.  zostałam najszczęśliwszą mamą Remusia :D  Chciałam, aby Remuś miał wyjątkowy pokoik i kiedy jeszcze byłam w ciąży postanowiłam zrobić dla niego szydełkową karuzelę nad łóżeczko. Już wcześniej zdecydowaliśmy z mężem, że pokoik synka będzie w koncepcji marynarskiej, więc i karuzela musiała pasować do wystroju. Długo zastanawiałam się jakie wykonać zabawki i w końcu padło na statki. Kupiłam odpowiednie włóczki i wzięłam się do roboty :) Co wieczór brałam szydełko i dziergałam sobie przy telewizorze. I tak po kilku wieczorach, paru godzinach relaksu powstała ta karuzela :D



 
Jestem z niej dumna, bo prezentuje się  przepięknie :) Jeśli w swoje prace wkłada się duuuuużo miłości, to wychodzą z tego naprawdę wyjątkowe przedmioty :D

Mechanizm z pozytywką kupiłam w jakimś sklepie internetowym, ale można je znaleźć również na Allegro, zaś drewniany pałąk ( zielony element karuzeli) wykonał mój mąż :D i tak powstała jedyna i niepowtarzalna karuzela dla mojego synusia.

czwartek, 18 lutego 2016

Maszynowe wyzwanie

    Od kiedy pamiętam, zawsze marzyłam, aby nauczyć się szyć na maszynie. Niestety u mnie w domu nikt nie posiadał takich umiejętności, więc ciężko było rozpocząć naukę, jednak po przeczytaniu kilku blogów, w których autorki opisywały swoje samodzielne zmagania z szyciem na maszynie, obiecałam sobie, że kiedyś przyjdzie taki dzień, że i ja okiełznam maszynę do szycia. No i tak się stało :D
    Któregoś dnia wybrałam się na zakupy do Lidla i akurat były w ofercie ich słynne maszyny Silvercrest. Już obeznałam się z opiniami innych internautek, które nabyły to cudo i co jak co, ale żadna z nich złego słowa o tej maszynie nie znalazłam. Zrobiłam zakupy i kręciłam się wokół tej maszyny i biłam się z myślami: brać czy nie brać...hm...Jednak powstrzymałam swoją rządzę zakupu, powiedzmy sobie szczerze, dość drogiej rzeczy. Wróciłam do domu i na spokojnie sobie to przemyślałam, a dokładnie, czy to nie moje "widzimisię", czy będę z niej korzystać, czy nie poddam się po nieudanej próbie szycia, no po prostu wszystkie za i przeciw. Jednak doszłam do jednego wniosku, już jeden sprawdzian swojej cierpliwości miałam, otóż szydełko! To idealny test na naszą cierpliwość i konsekwentne dążenie do upragnionego celu. A więc klamka zapadła! Wsiadłam w auto i pojechałam po moją maszynę do szycia :) Mąż nie miał nic przeciwko, wręcz nawet się cieszył, bo stwierdził, że z czasem jak nauczę się porządnie szyć, to będę mu zwężała spodnie, bo co jak co, ale M. należy do wysokich i szczupłych mężczyzn i ciężko z idealnym dobraniem spodni dla niego.


A o to moja maszynka :D na razie stoi w salonie, bo mój pokój roboczy jest w fazie remontu :)
    Potrzebowałam dwóch dni, aby siąść na spokojnie do maszyny i wypróbować jej możliwości. Jak wiadomo do tworzenia potrzebne jest natchnienie. Nie ma co się zmuszać do czegokolwiek, bo możemy się tylko zniechęcić,a tego bym nie chciała. Szycie ma być frajdą!
      Wypakowałam urządzenie z pudła i zaczęłam od zapoznania się z instrukcją. Myślę, że to podstawa dla osoby takiej jak ja, która pierwszy raz styka się z czymś takim. Po ogólnym zapoznaniu się z instrukcją, poszłam do szafy i wyszperałam kawałek materiału, który miał służyć do nauki ściegów. Nawinęłam nitkę na maszynę, zgodnie z zaleceniami producenta i ruszyłam z nauką. Powiem szczerze, maszyna chodzi bardzo przyjemnie i o dziwo! nie robi dużego hałasu.
      Po kilkunastu ściegach postanowiłam coś stworzyć i wyczytałam w internecie, że najlepiej naukę szycia rozpocząć od poszewek na poduszki. Świetnie! Kiedyś w lumpie zakupiłam kawałek pięknego materiału w statki, który właśnie miał posłużyć na poszewki do marynarskiego pokoiku Remka :) I jak postanowiłam, tak się zabrałam do roboty. Znalazłam pierwszy lepszy poradnik, który krok po kroku objaśniał co i jak robić z materiałem, aby na końcu wyszła nam poszewka. Powiem szczerze, myślałam, że uszycie 2 poszewek zajmie mi góra godzinkę, a zeszło mi, oj nie pamiętam, ok. 2,5-3godzin! No cóż, takie są początki, z czasem może być tylko lepiej. A poniżej efekt mojej pracy i pierwsze dzieła, które wyszły spod igły mojej maszyny Silvercrest. 

Poszewki do Remusiowego pokoiku :) 
Szwy idealne nie są, ale ważne, że podusie trzymają swój kształt :D Duma mnie rozpierała jak zobaczyłam efekt końcowy :)  A po za tym, zaoszczędziłam już jakieś 20zł, bo tak, pewnie musiałabym iść do kogoś innego, aby uszył mi poszewki i zapłacić za to. Tak więc, myślę, że za jakiś czas zwróci się koszt zakupu maszyny :) No po prostu same zalety!!  


                                                 Nic tylko szyć, szyć i jeszcze raz szyć! 
                                                                     I to będę robić! 




środa, 6 stycznia 2016

Gwiazdka na szydełku- amigurumi

     Za niecałe 3 miesiące na Świecie pojawi się nasz synek Remuś i zaczynamy z mężem urządzać jego pokoik, więc postanowiłam urozmaicić jego otoczenie w różnego rodzaju dodatki szydełkowe. Zawieszka imienna nad łóżeczko już od dawna jest gotowa i cierpliwie sobie czeka na zawieszenie :) Dziś chciałabym Wam pokazać jak wykonać szydełkową gwiazdkę amigurumi jak ta poniżej na zdjęciu.


      Amigurumi to japońska sztuka tworzenia wypychanych zabawek i dodatków wykonanych na szydełku. Do ich wykonania potrzebne będą naprawdę podstawowe umiejętności, bowiem całość składa się z samych półsłupków. No to zaczynamy :)
     Do wykonania mojej gwiazdki użyłam  żółtej włóczki akrylowej typu Kotek- na opakowaniu było oznaczenie, że nadaje się na szydełko rozmiar 3,5, jednak jak do szydełkowania wzięłam szydełko nr 2,5 mm, aby gwiazdka była zwarta i dość ciasno szydełkowana.

Legenda skrótów:
o- oczko
ps. - półsłupek
   
1 okrążenie
Robótkę zaczynamy od wykonania tzw. "magic ring", następnie wykonujemy w nim 5 ps.                 i naciągamy, aby powstało kółeczko (zdjęcie poniżej). ( razem 5 ps.)


I teraz przydałby się nam kawałek włóczki w innym kolorze ( najlepiej kontrastującym), aby oznaczyć sobie początek naszego okrążenia. Jest to dość istotne, bowiem gwiazdka jest wykonywana jednym ciągiem tzn. pomiędzy okrążeniami nie wykonujemy oczek ścisłych!

2 okrążenie
  W każdym oczku wykonujemy 2ps. ( razem 10 ps.)

jak widać na zdjęciu do oznaczenia początku okrążenia użyłam ciemnej włóczki 
3 okrążenie
 1 ps., w kolejnym o. 2 ps. - czynność powtarzamy jeszcze 4 razy ( razem 15 ps.)

4 okrążenie 
1 ps., 1 ps., 2ps.w o. - czynność powtarzamy jeszcze 4 razy ( razem 20 ps.)



5 okrązenie 

1ps., 1ps., 1ps., 2ps. w o., - czynność powtarzamy jeszcze 4 razy ( razem 25 ps.)

6 okrążenie 

1ps., 1ps., 1ps., 1ps., 2ps. w o.- czynność powtarzamy jeszcze 4 razy ( razem 30 ps.)

    a) Kiedy mamy wykonane nasze kółeczko, zaczynamy tworzyć ramiona gwiazdki. Przekładamy naszą nitkę do oznaczania początku okrążenia i wykonujemy po jednym półsłupku w 6 kolejnych oczkach ( zdjęcie poniżej).


b) Następnie robimy 1 o. i odwracamy robótkę ( zdjęcie poniżej).


 Kiedy mamy odwrócone kółeczko, wbijamy szydełko w pierwsze nasze o. i robimy 1ps.,( zdjęcie poniżej)


w kolejnym oczku robimy 1ps., następnie ŁĄCZYMY kolejne 2o. razem. Aby połączyć 2 oczka razem należy przeciągnąć włóczkę przez 2-gie o., jeszcze raz przeciągnąć włóczkę przez 3-cie o.,  powstaną nam 3 pętelki na szydełku, a następnie trzeba przeciągnąć włóczkę przez 3 powstałe pętelki. (zdjęcie poniżej)

 i po 1ps. w kolejnych 2 o.
Czyli ten rządek będzie wyglądać tak: 1ps., 1ps., 2o.łączone razem., 1ps.1ps.  ( razem 5ps.)

c) 1 o. i odwracamy robótkę
    1 ps., 1ps., pomijamy jedno o., 1ps., 1ps., ( razem 4ps. )

d) 1 o. i odwracamy robótkę
    1ps., 2o. łączone razem, 1ps. ( razem 3ps.)

e) 1 o. i odwracamy robótkę
    łączymy ze sobą 2o. (razem 2ps.)

f)  wykonujemy 1 ps. (1 ps.)

Powinno nam powstać pierwsze ramionko naszej gwiazdki (zdjęcie poniżej).

   
Przeciągamy włóczkę przez ostatnie oczko, aby powstał nam "zapas". Możemy już przeciąć włóczkę i wyciągnąć ją. Aby wykonać kolejne ramię gwiazdki wbijamy szydełko w szóste oczko pierwszego rzędu naszego ramienia, które przed chwilą wykonaliśmy ( zdjęcie poniżej)


Następnie przeciągamy włóczkę przez to oczko (zdjęcie poniżej)


I musimy wykonać 6 kolejnych półsłupków tak jak w szydełkowaniu pierwszego ramienia i cała reszta się wygląda tak samo ( zdjęcie poniżej)

Drugie ramię- powstał nam taki kotek 

Czynność powtarzamy, aż zamkniemy nasze kółeczko pięcioma ramionami gwiazdki (zdjęcie poniżej)


Aby powstała nam wypchana gwiazdka musimy wykonać jeszcze raz taką pojedynczą gwiazdkę,      a następnie połączyć je ze sobą. Do wypchania mojej gwiazdki użyłam wsadu silikonowego ze starej poduszki, ale możecie użyć skrawków materiałów, odpadków z włóczek lub po prostu waty.

A gotowa gwiazdka prezentuje się tak:


     Z takich gwiazdek możemy zrobić jakąś girlandę, zawieszkę lub cokolwiek innego co Wam wyobraźnia przyniesie. Ja już mam koncepcję na wykorzystanie moich gwiazdek, ale to na razie niech zostanie słodką tajemnicą :) Ale obiecuję, że zobaczycie efekt końcowy mojego dzieła.
 
Mam nadzieję, że komuś przyda się instrukcja i życzę powodzenia w gwiazdkowym amigurumi :D



niedziela, 3 stycznia 2016

Przedświąteczne dzierganki

     Oj dawno tu nie zaglądałam i zanim się obejrzałam minęły święta i już mamy Nowy Rok :) oczywiście nie zapomniałam o szydełku i w międzyczasie dziergałam różne pierdółki. W długie zimowe wieczory tworzyłam typowo świąteczne ozdoby  (nawet dostałam malutkie zlecenie na wykonanie kilku gwiazdek, dzwonków i małych aniołków)- na choinkę,  do powieszenia w oknie oraz....postawiłam sobie dość spore wyzwanie, otóż postanowiłam stworzyć na szydełku dużego stojącego anioła. W tym celu udałam się do Empiku i zakupiłam fachową gazetkę- przeglądałam wszystkie, które miały w tytule szydełko lub pokrewne w poszukiwaniu schematu na anioły i po kilku próbach znalazłam nawet 2 schematy w jednej gazecie " Szydełkiem i na drutach" numer 6. Włóczek nie kupowałam, ponieważ w domu miałam dość spory włóczkowy zapas: akryl biały- Kotek, akryl ecru ze złotą nitką, akryl biały ze srebrną nitką, ale nie pamiętam jakich firm one były. Schemat aniołów był rozpisywany na kordonek, jednak ja nie przepadam za tego rodzaju "nićmi", bo dla mnie to nic innego jak grubsza nitka. Ciężko mi się ją trzyma w palcach ( aby utrzymać odpowiednie naciągnięcie nitki, muszę ją zawijać wokół palca przynajmniej 3 razy), jest śliska i ucieka między palcami, no w ogóle nie lubię z nią pracować i już! Nie wyobrażam sobie wyszydełkować jakiś obrus, a nie daj Boże jakąś firankę!! KOSZMAR!
     Od razu zabrałam się za dzierganie :) Musiałam rozszyfrować schemat i sprawdzić czy będę potrafiła go wykonać. Wzór, który wybrałam nie był mocno skomplikowany, tak naprawdę, aby wyszydełkować takie "arcydzieło" wystarczą podstawowe umiejętności, bo anioły składają się z oczek, półsłupków, słupków i słupków łączonych górą. Powiem szczerze, że ja osobiście potrafię tylko w/w oznaczenia i mogę śmiało stwierdzić, że mając opanowane te podstawy damy radę stworzyć naprawdę fajne ozdoby i nie tylko! Ale wracamy do anioła. Wybrałam na początek włóczkę ecru ze złotą nitką, ponieważ choinkę mamy zawsze ustrojoną w ozdoby złote i czerwone. Niestety nie robiłam zdjęć z etapów tworzenia anioła, więc ich nie pokażę, ale postaram się opisać.
     Otóż każdy z aniołów składa się z 4 elementów: głowy, pelerynki, tułowia i skrzydeł. Każdy z tych elementów należy wykonać oddzielnie, a później trzeba połączyć wszystkie części w jedną całość. Zrobienie jednego anioła nie zajmuje dużo czasu, poświęciłam na niego 3 lub 4 wieczory po ok. 3h. Kiedy miałam wykonane ubranko i skrzydła, przeszłam do wykonania głowy ( najłatwiejsze zostawiłam sobie na koniec :) ) jednak, kiedy spojrzałam na schemat w gazetce, postanowiłam zmodyfikować oryginalny wzór i głowę wykonałam wykorzystując swoje umiejętności, ponieważ głowa z gazetki wydawała mi się, że wyjdzie nieproporcjonalnie mała i będzie śmiesznie wyglądała w stosunku do reszty. Główkę wypchałam wsadem silikonowym ( wcale nie trzeba kupować nowego wsadu, np. ja mam w zanadrzu jakąś starą poduszkę, którą rozcięłam i wykorzystuję jej wnętrze do wypychania moich dzieł ) i całą resztę usztywniłam. skrzydła, pelerynkę naciągnęłam na innej starej poduszce, poprzypinałam szpilkami i moim sposobem na trwałe  usztywnienie robótek to klej vikol rozcieńczony z wodą. Raz próbowałam starego, babcinego sposobu jakim jest krochmal. Co to za filozofia- woda i mąka ziemniaczana pff... dam radę! yhy... wyszła mi jedna wielka klucha, która od razu wylądowała w koszu i od tamtej pory wykorzystuję klej i wodę, a aplikuję jakimś pędzlem malarskim.
     Do usztywnienia został mi tylko tułów. Długo się głowiłam i zastanawiałam jak i na co naciągnąć tą spódniczkę. Wykorzystałam do tego swojego męża i poprosiłam, aby zrobił dla mnie stożek z tektury. Kiedy zrobił dla mnie ten drobiazg, pojawił się nowy problem, otóż jak naciągnę tą spódniczkę tekturkę i potraktuję ją vikolem to stożek połączy mi się z klejem i nie dam rady ściągnąć robótki. Trzeba było dokładnie okleić stożek taśmą klejącą i stożek do usztywnienia gotowy.  Pozostało czekać na wyschnięcie robótki i potem połączyć ze sobą.
    Po dwóch dniach zabrałam się za łączenie poszczególnych elementów, nie łączyłam ich włóczkę tylko od razu wykorzystałam klej na gorąco. Okazał się genialny i po połączeniu powstał piękny, okazały anioł.
     Tak mi się spodobało, że postanowiłam zrobić jeszcze 2 anioły- dla mojej mamy i teściowej. Wykonałam je z białej włóczki ze srebrną nitką, bo moja mama miała srebrne ozdoby a teściowej ostatecznie dałam swojego anioła, a tego trzeciego biało-srebrnego zostawiłam dla siebie. Ładnie zapakowałam je ładnie w celofan i trafiły do nowych domów.  Żebyście mogli zobaczyć miny mam- BYŁY ZACHWYCONE aniołami. Moja mama założyła go zamiast czubka na choince, a teściowa postawiła na komodzie i stoi dumnie, patrząc na gości w salonie:)A poniżej pokazuję jednego z trzech aniołów ( tego mojego).

Anioł ma ok.30 cm wysokości



Dla porównania z małym aniołkiem na choinkę


Jeden z kotków chyba chciał się załapać na sesję

Drugi chyba był zazdrosny i też chciał wspólną fotkę :)

Moje początki z szydełkiem- post motywujący

     Szydełkowaniem interesowałam się już dawno daaaawno temu. Moja mama potrafi szydełkować   i pamiętam jak byłam mała, to robiła dla mnie spódniczki. Były naprawdę śliczne. Obiecałam sobie, że kiedy dorosnę, to też nauczę się tej formy "sztuki". Mając w domu mamę "nauczycielkę" myślałam, że nauka pójdzie jak z płatka, ale gruuuuuubo się myliłam. Pamiętam, że pierwszy raz,      z prośbą o pokazanie podstaw szydełkowania, poszłam do mamy kilka lat temu i kompletnie nic       z tego nie wyszło.... Pewnie zastanawiacie się dlaczego, ano dlatego,że  jestem osobą leworęczną.
A jaka to przeszkoda? Otóż robiąc robótkę robi się ją w jedną ze stron- w lewo lub w prawo. Będąc osobą praworęczną robótka jest tworzona przez nią w lewo, zaś osoba leworęczna będzie szydełkowała w prawo. Kiedy moja mama pokazywała mi wszystkie te oczka, słupki i półsłupki itd. nie mogłam kontynuować na jej robótce, ponieważ ja musiałam odwrócić robótkę,aby tworzyć          w drugą stronę i wychodził klops....
    Na jakiś czas odpuściłam sobie naukę szydełkowania, ale szperając po  różnych stronkach o szydełkowaniu ( bo uwielbiałam oglądać te arcydzieła, które wychodziły spod rąk szydełkowców), natknęłam się UWAGA! na stronę pewnego mężczyzny, który jest leworęczny i pokazywał podstawy szydełkowania. Co za paradoks- nauczyłam się podstaw tej rękodzielniczej sztuki od mężczyzny :D Ten Pan w swoim filmiku pokazywał jak wykonać malutkie buciki dla niemowlaczka i postanowiłam je wykonać link Buciki  ( może ktoś leworęczny skorzysta :D ). Krok po kroku śledziłam każdy jego ruch i odtwarzałam na swojej robótce. Pamiętam, że szydełkowałam te buciki do bardzo późnych godzin nocnych. Po drodze było mnóstwo błędów, prucia, wkurzanie się na początku nauki szydełkowania to norma, aaaaa i pamiętam, że robiąc jednego butka nagle skończyła mi się włóczka, bo mój kochany kotek dowcipniś uznał, że powinnam już przestać i przegryzł mi włóczkę :) Myślałam, że zwariuję!!
Po pierwsze: Połączenie: kot+ włóczka= KATASTROFA! A osoby, które mają więcej niż jednego kota ( ja mam 2) to już w ogóle szkoda gadać....
Po drugie: Szydełkowanie to idealna lekcja cierpliwości i jeśli przetrwasz początki i nadal będziesz chciał/a tworzyć to znaczy, że zdałaś/eś ten test :D
    I po kilku godzinach szydełkowania wyszły dwa malutkie, prześmieszne buciki. Akurat moja siostra była w ciąży i już wiadomo było, że będzie dziewczynka więc zrobiłam do bucików dwa małe kwiatuszki. Jakiś ekspert jak spojrzy na moje butki stwierdzi, że to jakiś żart. No fakt, pewnie wyszły trochę koślawe, nierówne, ale były skończone i były moim pierwszym dziełem!!
    Mam fotkę tych butków, więc Wam pokażę. TAAAAAAAAADAM!!!!

Buciki dla siostrzenicy


    A najlepsze było to, że po kilku godzinach żmudnej pracy weszłam na stronkę autora filmiku     i trafiłam na opis wykonania tych bucików i doczytałam, że poziom ich wykonania: trudny. Ambitnie zaczęłam, nie ma co! Śmiałam się sama z siebie,że na początek wybrałam sobie takie "coś", ale jednocześnie rozpierała mnie duma, że dałam radę i nie poddałam się. 
    Także przyszli szydełkowicze, nie poddawajcie się i twórzcie jeśli macie takie marzenie           i najważniejsze- NIE PODDAWAJCIE SIĘ! Jeśli nie wyjdzie za pierwszym razem, wyjdzie następnym, a po pewnym czasie dojdziecie do takiej wprawy, że robótka będzie się robiła sama, bez konieczności patrzenia na nią i kontrolowania szydełka.  
 Naprawdę warto nauczyć się tej sztuki ;)